wtorek, 9 grudnia 2014

Ciążowy savoir vivre - tym nie męczymy przyszłej mamy

Zewsząd słyszy się, że ciąża to cudowny stan błogosławiony. Kobieta promienieje i ma przyklejony na twarz uśmiech od ucha do ucha. Całymi dniami myśli o swoim dzieciątku i gada do brzucha. Tyle z teorii i oczekiwań społecznych. Moje doświadczenie jest nieco inne, mimo iż bardzo się cieszę, że będę miała dziecko i ciążę znoszę zupełnie bezproblemowo. Nie wiem co to nudności i ciągłe zmęczenie. Nie biegam do toalety co 5 minut, przesypiam całe noce (do 6-7 rano), przytyłam tylko w brzuchu i wygodnie mi w każdej pozycji, włącznie ze spaniem na plecach. Nie miewam też huśtawek nastroju, więc ogólnie rzecz biorąc należę do grupy szczęśliwców, którym ciąża nie dała w kość. A mimo to, przebywanie w stanie błogosławionym nie jest największą radością mojego życia i nie mogę się doczekać momentu, kiedy wreszcie (a to już 38 tydzień) dobiegnie on końca.

Nie wiem jak Wy, ale ja wcale nie przyjmowałam radośnie zmian, które zachodziły w moim ciele. Z natury jestem drobna i szczupła. Moim naturalnym rozmiarem jest 34 i przez wiele lat idealnie plaski brzuch był moim znakiem firmowym. Nie przypuszczałam, że tak trudno będzie mi zaakceptować pojawiające się krągłości, tym bardziej, że nigdy nie byłam na żadnej diecie i figura nie spędzała mi snu z powiek.
Nie cierpię gdy ktoś zwraca uwagę na mój brzuch i wita mnie słowami "o jaki masz duży brzuch", bo czuję się wtedy wielka jak wieloryb. Wyobrażam sobie, ze kobiety, które w ciąży przytyły nieco więcej nie lubią tego stwierdzenia jeszcze bardziej. Można powiedzieć ciężarnej, że ładnie wygląda, ale nie podkreślajmy konkretnych zmian, jakie zaszły w jej ciele. Oczywiście są kobiety, które bardzo lubią swój krągły brzuszek i które kompletnie nie przejmują się dodatkowymi kilogramami, ale nigdy nie wiemy na kogo trafimy. Poza tym możemy utrafić w gorszy moment i nawet niewinna uwaga może wtedy doprowadzić przyszłą mamę do łez.

Ja alergicznie reaguję także na wszelkie wyciągające się ręce, które koniecznie chcą pogłaskać mój brzuch, popukać do niego, poczuć jak moje dziecię kopie. Takie gesty czułości jestem w stanie znieść tylko od absolutnie najbliższych mi osób. Całe szczęście takich odruchów w stosunku do mojego brzucha jest niewiele, a jak się nawet zdarzają to po uprzednim zapytaniu, czy można. Pamiętajcie, żeby zawsze zapytać kobietę w ciąży, czy możecie dotknąć jej brzucha i nie obrażajcie się, gdy Wam odmówi. Takie jej prawo, nie każdy lubi taką bliskość. 

Przez długi czas drażliwym a jednocześnie chyba najczęściej zadawanym nam pytaniem ciążowym było pytanie o imię dziecka. W pewnym momencie stało się to bardzo irytujące, głównie dlatego, że do chyba 33 tygodnia po prostu na żadne imię jeszcze się nie zdecydowaliśmy a pytali nas o to dosłownie wszyscy. Gdy mówiliśmy, że imienia jeszcze nie mamy spotykało się to z bardzo dużym zdziwieniem. Od razu padało pytanie o to jak w takim razie mówimy do brzucha, o typy nad jakimi się zastanawiamy, a co życzliwsi zarzucali nas od razu całą listą swoich propozycji. Także jeżeli przyszli rodzice mówią, że nie zdecydowali jeszcze jak nazwą swoje dziecko, porzućmy temat. W końcu to decyzja na całe życie i mają jeszcze czas na jej podjęcie. Jak wybiorą imię, na pewno sami się z Wami tym podzielą.

Do ciążowych koszmarków dorzuciłabym także wszelkie ciotki-dobra rada. One już w ciąży były i bardzo dobrze wiedzą, jak będziesz się czuła. Droga przyszła mamo, na pewno będziesz strasznie wymiotować przez długie tygodnie, do lodówki nawet się nie zbliżysz, bo tam śmierdzi. Zapomnij o kupowaniu nowych butów, bo na pewno rozczłapie Ci się stopa, a w ogóle to roztyjesz się niemiłosiernie, będziesz mieć rozstępy i już nigdy nie wrócisz do dawnej figury. Nie wspominam nawet o nieprzespanych nocach, zadyszce, ciągłej senności i wymiataniu lodówki ze wszystkiego, co tylko w niej znajdziemy. Takich ciążowych straszydeł jest więcej, nie dajmy się zwariować, mnie żadna z tych rzeczy nie spotkała. Poza tym każda ciąża jest inna i każda kobieta znosi ją inaczej. Nie ma potrzeby nikogo straszyć. Dzielmy się naszymi radami i doświadczeniami dopiero wtedy, kiedy zostaniemy o nie poproszone.

A jakie są Wasze doświadczenia? Jakie zachowania innych ludzi irytowały Was, gdy byłyście w ciąży?

3 komentarze:

  1. Mnie chyba najbardziej denerwowały ciągle pytania no jak to nie wiecie jaka płeć ? To wy może lekarza powinniście zmienić skoro nic nie widzi ;) ale i wszystkie rady choć najbardziej pamiętam powtarzane : "nie noś naszyjników bo dziecko się urodzi owinięte pępowiną" ;) Ale szczerze powiem, że nie dowierzałam jeśli chodzi o zmianę rozmiaru stopy po porodzie uważałam to za kolejny zabobon, niestety to prawda ja z 37 wskoczyłam w 38 ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pytania o płeć też często padały. My dość wcześnie wiedzieliśmy, że będzie dziewczynka i strasznie denerwowało mnie, jak ktoś twierdził, że być może lekarz się pomylił i jednak będzie chłopak...
      A co do stopy to ona oczywiście może się powiększyć, ale nie musi. Ciekawe czy po ciąży wejdę w ukochane szpilki.

      Usuń
  2. Co do rozmiaru brzucha to się zgadzam. Mnie ciągle denerwowało jak ktoś podkreślał że mam duży brzuch. Ale moja lekarka prowadząca była mistrzem w wyczuciu bo na końcówce to ciągle mówiła że będzie ogromne dziecko i jak podczas usg wyszła jej waga (39tc) - 3,3 kg to stwierdziła że ma coś ze sprzętem nie tak bo na oko to 4kg jak nic!
    Mnie denrwowali w ciąży starsi dziadkowie albo babcie- którzy wpychali się do kolejki i jak miałam czelność coś skomentować- stoje z dwoma rzeczami zz ogromnym brzuchem) to babcie zawsze, że one to już przeszły i moge sobie postać, a oni są starsi więc kultura obowiązuje.

    OdpowiedzUsuń